Rozdział 5
Następnego ranka długo się budziłem, jakoś nie mogłem otworzyć oczu. Cały czas próbowałem, ale światło które było w pokoju za bardzo mnie raziło, co z kolei powodowało potworny ból głowy. Jęknąłem doświadczając go przy którejś próbie.
– Potter, przestań się ze sobą pieścić i wstawaj – usłyszałem czyjś głos, który ku mojemu zdziwieniu nie by Rona. Jęknąłem jeszcze głośniej.
– Jeszcze nie… – wymamrotałem i wtuliłem się w poduszkę, która… poruszyła się? Ten fenomen zadziwił mnie tak bardzo, że zmusiłem się do zamrugania a na końcu otworzenia oczu.
– Malfoy, co ty robisz pode mną? – zapytałem cicho, tak by dźwięki mojego głosu nie za bardzo wpłynęły na mojego coraz większego kaca.
– Leżę Potter, nie widać? – powiedział odrobinę zbyt głośno i zbyt chamsko jak na mój gust – Mógłbyś się przesunąć i zleźć ze mnie, muszę do toalety i jak zaraz mnie nie uwolnisz to obydwoje będziemy mieli mokro między nogami.
– Ughhhh – Jęknąłem, jednak wykonałem prośbę. Blondyn wszedł do pomieszczenia które wcześniej wziąłem za garderobę po czym wyszedł przepasany ręcznikiem w biodrach po prysznicu. Machnął różdżką i w jednej chwili był ubrany w ubrania wyglądające na mugolskie, bez mundurka. Zdziwiło mnie to, lecz nie miałem czasu za długo się przyglądać bo podszedł do łóżka i zabrał mi kołdrę.
– Wstawaj i wynocha Potter! – powiedział – musisz stad iść zanim ktokolwiek cię zobaczy. Cisza nocnej kończy się o siódmej rano, czyli za dwie minuty, o tej samej godzinie wygasa też zaklęcie Profesora Snape’a.
– Dobra dobra już wstaję – spróbowałem się podnieść, ale nie za dobrze mi to wychodziło. Blondyn podszedł do mnie i wmusił we mnie jakiś eliksir, po którym od razu poczułem się lepiej. Machnął różdżką i w jednej sekundzie byłem ubrany i postawiony na nogi.
– No, to czas nas goni, do zobaczenia Potter – powiedział otwierając drzwi wyjściowe ze swojego pokoju. Złapałem swoją różdżkę i wyszedłem, a Malfoy podążył za mną.
– Malfoy! – ktoś krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłem i potknąłem się spadając na Malfoy’a. Upadliśmy oboje na podłogę, blondyn złapał mnie w swoje ramiona próbując uchronić przed upadkiem, jednak mu się nie udało. – No no – powiedział Zabini stając nad nami i się pochylając w szyderczym uśmiechy – kogo my tu mamy, czyżby ktoś próbował się wymknąć po nocy z kochankiem? Nie ładnie tak nie informować opinii publicznej o waszych schadzkach…
– Żadnej schadzki nie było – odpowiedział Malfoy – Potter wziął sobie za sprawę honoru to, by mnie irytować i nie przestał swojej poczynności nawet w nocy. Jak widzisz twoja przegrana zakładu jest bliska, możesz iść ryczeć w kącie – stwierdził blondyn po czym uśmiechnął się przebiegle. Po chwili zrozumiałem że ciągle na nim leżę obejmowany jego ramionami, więc szybko wstałem i wyszedłem z komnat Slytherinu. Nie słyszałem już dalszej konwersacji chłopaków.
Gdy obudziłem się rano nie pamiętałem ostatnich zdarzeń z poprzedniej nocy, jednak uścisk ramion Dracona wokół mnie sprawił że nagle wszystko sobie przypomniałem. To co mi wtedy powiedział… Nie mogę się przyznać że cokolwiek wiem. Nie powiem też o tym nikomu.
Udałem się jak najszybciej do wierzy Griffindoru by porozmawiać z Hermioną na osobności.
XXX
Po powrocie do wierzy byłem zbyt zmęczony by iść i obudzić Hermionę, więc poszedłem prosto do swojego pokoju prefekta i położyłem się spać. Gdy wstałem było już po jedenastej i długo po śniadaniu… Postanowiłem poczekać spokojnie do obiadu i spędzić wolny czas w pokoju wspólnym po tym jak porozmawiam z Hermioną.
– Hey stary! – zawołał Ron gdy wszedłem do pokoju wspólnego – Jak tam wczoraj poszło? Wyglądasz na zmęczonego – powiedział, jednak nie odrywał wzroku od szachów w które grał z Deanem.
– Wszystko w porządku – odpowiedziałem tylko i odszukałem Hermiony wzrokiem. Siedziała przy kominku czytając jedną ze swoich książek, więc podszedłem do niej i zapytałem czy ma chwilę na rozmowę, bo chcę porozmawiać o sprawach związanych z byciem prefektami (Herm była drugim prefektem z Gryffindoru).
Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy obok siebie na łóżku. Zacząłem jej opowiadać ze wszystkimi szczegółami co się wczoraj stało, co usłyszałem i co czułem oprócz tego co blondyn powiedział mi tuż przed zaśnięciem. Dziewczyna słuchała mnie głęboko zamyślona aż skończyłem i zapadła niekomfortowa cisza.
– Powiesz coś wreszcie? – zapytałem, prawie błagając – naprawdę nie wiem co o tym wszystkim myśleć Herm, potrzebuję twojej opinii…
– Wydaje mi się Harry, że Malfoy może cię lubić w jak to wcześniej określiłeś… specyficzny sposób – powiedziała powoli – a ty wydajesz się… posiadać jakiś ciąg do niego albo przynajmniej zaciekawienie. Obydwoje wywołujecie u siebie mocne odczucia na różnych gruntach… Nie wiem jednak co powinieneś z tym zrobić – stwierdziła – musisz sam do tego dojść Harry. To twoje życie, ja nie mogę ci mówić co powinieneś w takiej sytuacji robić.
– Ale Herm, na nie mam pojęcia jak się zachować! Przecież to chłopak! Może powinienem po prostu go unikać i samo mi przejdzie?
– Tu jest czarodziejski świat Harry, to jakiej płci jest osoba którą lubisz nie ma żadnego znaczenia – powiedziała – wszystkie typy związków mają takie same prawa…
– Wystarczy Hermino – odpowiedziałem – Idę polatać, muszę pomyśleć.
XXX
Tuż po rozmowie z Hermioną pobiegłem prosto do schowka z miotłami tuż obok boiska. Nie zastanawiałem się nawet nad tym, że przecież mam swoja własną miotłę którą mogłem wziąć z pokoju… Wziąłem pierwszą lepszą i wsiadłem na nią od razu, zaczynając robić kółka dookoła całego Hogwartu.
Po kilkudziesięciu minutach zmieniłem zdanie i poleciałem nad Zakazany Las by zaczerpnąć więcej tlenu. Leciałem bardzo wysoko, gdyż nie chciałem się natknąć na żadne niebezpieczne stworzenia.
Po około pół godzinie mój mózg był już całkowicie oczyszczony z niechcianych myśli, a ja byłem pochłonięty skupianiem się na locie. Skierowałem się na pewną polankę o której wiedziałem, która znajdowała się po drugiej stronie Zakazanego Lasu. Był to bardzo długi lot, ale wiedziałem że będzie tego warte!
Gdy byłem prawie na miejscu, zobaczyłem że ktoś leży w dziwnej pozycji na tej polance. Blond włosy? Nie, nie możliwe… Najszybciej jak mogłem podleciałem bliżej. Malfoy leżał tam twarzą do ziemi, nieprzytomny, z obydwoma nogami połamanymi i powyginanymi z w dziwnych kierunkach…
Zacząłem próbować go cucić wołając jego imię i potrząsając nim, ale nie było żadnej odpowiedzi. Wyczarowałem patronusa wysyłając do go Hermiony ze wskazówkami gdzie jesteśmy i co się stało i by wezwała pomoc, a następnie poczułem ostry ból w tył głowy i zemdlałem zanim jeszcze upadłem na ziemię.
XXX
Poczułem że ktoś szturcha moje ramię, co wydało mi się bardzo irytujące. Spróbowałem otworzyć oczy, lecz zobaczyłem tylko białe światło więc zamknąłem je z powrotem.
– Harry, Harry jesteś tam? Wszystko dobrze? Pani Pompfey Harry się budzi! – usłyszałem głos Hermiony, a potem poczułem jak ktoś podnosi mnie do siadu.
– Panie Potter, proszę otworzyć oczy i z nami porozmawiać – powiedziała szkolna pielęgniarka. Z trudem udało mi się zmusić, by wykonać jej prośbę, ale po kilku mrugnięciach było już trochę lepiej. Głowa bardzo mnie bolała. – Jak się pan czuje?
– Nie jest źle, tylko trochę mnie głowa boli – odpowiedziałem – co się stało?
– Wysłałeś do mnie patronusa z prośbą o pomoc Harry, a ja poinformowałam kadrę nauczycielską. Znaleźliśmy ciebie i Malfoy’a po drugiej stronie zakazanego lasu… Ty byleś nieprzytomny, Malfoy też ale przy tym miał połamane większość kości w jego ciele…
– Nic mu nie będzie? – zapytałem z nadzieją, prosząc o to by pomoc nie nadeszła za późno.
– Wiesz Harry…. – zaczęła Hermiona, jednak przerwał jej głos mężczyzny z jakiegoś odległego miejsca.
– Panu Malfoy’owi nic nie będzie, jednak jego rekonwalescencja może zająć… odrobinę dłużej niż Pana – powiedział profesor Snape siedząc z książka na jednym z oddalonych łóżek, na którym leżała jakaś osoba której nie mogłem dostrzec – był poddany torturom jakim jest łamanie po kolei wszystkich kości gołymi rękoma bez żadnych zaklęć… Śmiem twierdzić, że o ile jego kości można z łatwością wyleczyć, to dużo trudniej będzie z psychiką.
– Pamiętasz Harry co się stało? – Zapytała Hermiona przyglądając mi się z nadzieją i z obawą.
– Ja nic tak naprawdę nie widziałem – odparłem – ćwiczyłem szybkie latanie dosyć wysoko nad Zakazanym Lasem i gdy go minąłem, zobaczyłem go leżącego na polanie już w takim stanie. Od razu wysłałem patronusa do Hermiony a potem zostałem ogłuszony uderzeniem w głowę. Nic mu nie jest? Chcę go zobaczyć – powiedziałem i zrobiłem gwałtowny ruch by w stać z łóżka, jednak w tym samym momencie moją głowę i kręgosłup przeszedł ogromny ból.
– Proszę się nie ruszać! – krzyknęła Pani Pompfey która w jednej sekundzie znalazła się przy mnie i podała mi jakiś eliksir do wypicia – Uderzenie w głowę uszkodziło panu kręgi szyjne, musi pan przespać kilka dni podczas gdy pana ciało się regeneruje. Dobranoc panie Potter – usłyszałem tylko po czym od razu zasnąłem.
XXX
Kiedy następnym razem się obudziłem, była noc, więc nikogo nie było w pokoju oprócz najprawdopodobniej Malfoy’a leżącego w oddali. Nie widziałem go, ponieważ zasłona przy łóżku, na którym powinien się znajdować była zasłonięta.
Poruszyłem się powoli i ze zdziwieniem stwierdziłem że boli mnie już tak mocno głowa ani żadna część kręgosłupa, co mnie bardzo ucieszyło ale musiało też znaczyć ze musiałem przespać kilka dni podczas których odbywało się leczenie. Udało mi się po kilkunastu sekundach usiąść na łóżku, a potem nawet wstać z niego.
Nie mogłem oprzeć się pokusie by nie podejść do Malfoy’a i zobaczyć co się z nim dzieje. Odrobinę się nadal chwiałem ponieważ moje mięśnie nie były używane od kilku dni, lecz wspomagając się na łóżkach po drodze udało mi się dotrzeć do blondyna.
Odsunąłem zasłonę przy jego łóżku i zobaczyłem jak on śpi – spokojny, na wznak, jakby był najspokojniejszym człowiekiem na świecie, bez żadnych zmartwień. Jego usta były delikatnie otwarte, a klatka piersiowa unosiła się spokojnie podczas oddychania.
Zapatrzyłem się na niego i nie wiem przez ile czasu tak stałem, ale nie mogłem oderwać oczu od jego ust. Powoli podszedłem bliżej i złożyłem na nich drobny pocałunek, zaledwie dotyk ust… Musiałem sprawdzić jak to odczuję, co się dalej stanie. Niestety nie przewidziałem jednego – Malfoy otworzył oczy.
super super!bardzo podoba mi sie to opowiadanie ! zaciekawiłaś mnie chcę wiecej ! co dalej , co dalej??
W końcu znalazłam świetne opowiadania, o których autor nie zapomniał i nie przestał pisać w połowie 🙂 Tak trzymaj! 🙂
Bardzo fajne opowiadanie! Czekam z niecierpliwością na więcej.
Życzę weny!
~LiquidLuck
Witam,
świetnie, Harry wszystko pamiętał, ciekawe kto zaatakował Draco i jak zareaguje na ten pocałunek… już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału…
mam jeszcze taką sprawę, bo w końcu zaczęłam czytać brakujące opowiadanie, na które nigdy nie miałam czasu, aby przeczytać więc i tam komentuję… ale chodzi mi w zasadzie o coś takiego jak odblokowanie moderacji na „Błysk zielonego światła”
Dużo weny życzę Tobie…
Pozdrawiam serdecznie
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Ze zniecierpliwieniem czekam na nowe rozdziały (i mam cichą nadzieję, źe dokończysz „Sługę na zawsze”). Życzę weny! 😊😊😊
ooo ciekawe co powie Draco, po takiej pobudce. Zapewne coś zgryźliwego a może wyniknie z tego namiętny pocałunek?
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Wooooow! Wpadlam dzisiaj przez przypadek na to opowiadanie I musze przyznac, ze jest super :3
Uwielbiam Drarry, a to jest swietne! Wciagnelo mnie tak bardzo, ze od razu przeczytalam wszystko I bardzo zaluje, ze jest tak malo rozdzialow ;–;
Nie moge sie doczekac co bedzie dalej, jak to sie wszystko potoczy^^
Czekam niecierpliwie!
Pozdrawiam goraco I zycze duuuzooo weny I czasu na pisanie!